To tak gdyby ktoś pytał:)
Nikt mnie nie zniechęci. I nic - nawet zapowiedź wykorzystania niesprawnego systemu IT zamiast poczciwych liczydeł.
Argument bojkotantów - że niby im mniej tym lepiej, bo z powodu zbyt wysokiej wyborczej frekwencji znowu mogłoby się nie udać referendum - jest jakąś kosmiczną bzdurą (albo czymś gorszym).
A tak swoją drogą, po tylu mętnych wydarzeniach, zniechęcanie do demokracji mogłoby się okazać skuteczne - ale nie wobec opornych przekornych Polaków:).
Ba, nawet pofatygowałam sę do Rodziny na telewizję, żeby podjąć świadomą decyzję. No i już wiem:)
Na pewno nie zagłosuję na osobę, która w debacie z konkurentem stwierdziła, że "zakazałaby demonstracji". To jakoś przeszło niezauważone, ale mnie zelektryzowało. Boję się totalitaryzmu (czyli "demokracji bez wartości", po przepoczwarzeniu; mówił o takim zagrożeniu św. Jan Paweł II, jakże przewidująco!).
Inne sprawy, jak wciąż nowe konkursy na Muzeum Sztuki Współczesnej, po wypłaceniu sowitych honorariów poprzednim zwycięzcom, czy huczne otwieranie tuż przed wyborami Muzeum II linii mera (którą nie można pojechać) czy oszpecanie miasta słupkami, plastikowymi donicami czy tęczami, to blotka i betka przy tak otwartej zapowiedzi "wzięcia za mordę" ludzi niezadowolonych czy pragnących zamanifestować swój patriotyzm.
Nie mogę wciąż zapomnieć ładowanych do wora "demonstrujących" światełek i świeżych kwiatów w tamtym pamietnym, strasznym czasie.
NIe wiem, czy demokracja jest najlepszym możliwym ustrojem, ale zamierzam korzystać z możliwości, jakie daje.
PS. Notek tu już nie piszę, chyba że wyjątkowo. Tę zamieszczam w przeczuciu, że mogłabym nie zdzierżyć zapowiadanej "ciszy" i ją złamać - skoro i tak tyle już zasad zostało złamanych. No to piszę teraz, żeby zapobiec własnej niepraworządności...
Ale, zaraz zaraz...
Jak się cicho pisze - to też się łamie ciszę?????
